29 grudnia 2025

[KP] Eran Morwick

Postać
Eran Morwick
kapitan Soli Przymierza
topielec • alchemik morski
Morze oddało go o świcie. Nie wśród krzyków ani modlitw, ale cicho, jakby zmieniło zdanie. Wyrzuciło ciało na brzeg między wodorosty i mokre drewno – siną postać, którą wszyscy uznali już za straconą. Mówiono potem, że przez chwilę był martwy, że w jego płucach nie było powietrza, tylko sól i zimno. A jednak wstał i od tamtej pory nigdy nie zszedł na ląd na dłużej, niż było to konieczne. Niektórzy ludzie rodzą się na lądzie, ale nigdy do niego nie należą, a on był jednym z nich. Morze wcale nie zmieniło zdania. Oddało go tylko po to, by mógł mu służyć, by stał się jego wysłannikiem i łącznikiem między stałym lądem a wieczną wodą. Jego ciało należy do morza, jego oczy śledzą ląd, a ręce dotykają wszystkiego, co pośrednie między tymi dwoma światami.
W porcie mówi się o nim szeptem: topielec, wysłannik morza, człowiek, który oddycha i działa tak, jakby połowa jego duszy wciąż spoczywała w toni. Nie dlatego, że zginął, ale dlatego, że wrócił. Twierdzą, że w jego spojrzeniu jest głębia, której nie da się zmierzyć, że potrafi leczyć rany miksturami, które smakują jak deszcz i sól. Pomaga, ale nigdy nie pyta, skąd przyszła choroba, bo wie, że wszystko ostatecznie prowadzi do wody.
Od lat mieszka na łajbie, która stała się jego domem i świątynią jednocześnie. Na pokładzie skrzynie pełne roślin wodnych, fiolki z miksturami i mapy rozrzucone jak fragmenty wszechświata. Tam spędza dni, gdy nie wypływa w rejs, mieszając eliksiry lecznicze, obserwując zmiany w przypływach i nanosząc poprawki na mapy, które nigdy nie są skończone, bo morze ciągle się zmienia. Służy wodzie tak, jak inni służą bogom – cicho, bez żądań i bez pytań. Czerpie z niej życie, zna jej kaprysy i rozumie jej język, a w zamian za to morze go chroni i prowadzi, czasem szepcząc ostrzeżenia, a czasem pozwalając znaleźć coś, czego nikt inny nie mógłby dostrzec. Sól Przymierza stała się przedłużeniem jego ciała, a on sam cieniem na morskich falach i wiecznym strażnikiem wód, które nigdy go nie opuściły.
Kieruje się prostym, marynarskim kodeksem: morze należy szanować, załoga jest odpowiedzialnością kapitana, a każdy dług musi zostać spłacony. Stoi na pokładzie, dowodząc statkiem i pilnując, by każdy ruch fal i wiatru był zgodny z jego wolą i prawem morza. Jest tu i teraz, żyje chwilą, świadomy, że jego los należy do wód, bo kiedy nadejdzie czas, kiedy fale poprowadzą go ku przeznaczeniu, będzie gotów, by morze wezwało go ponownie.
36 lat temu w Ossanorze
Gildia Zakotwiczonych
glejt miejski
doki w Dzielnicy Rybackiej
naznaczony 15 lat temu
kordelas
Urodził się w zamożnej rodzinie kupieckiej, której niczego nie brakowało. Morwickowie zajmowali się handlem od pokoleń, prowadząc księgi handlowe i spisy towarów, które zapewniały im pewność i wpływy w mieście. Ich dom stał blisko portu, ale na tyle w głębi, by nie być stale otoczonym hałasem i wonią ryb. Dla Morwicków morze było jedynie drogą do zysków i środków utrzymania, nie miejscem życia ani przygód, ale dla Erana było czymś zupełnie innym. Od dziecka ciągnęło go ku wodzie. Potrafił godzinami wpatrywać się w ryciny wybrzeży i prowizoryczne mapy sporządzane przez marynarzy. Linie brzegowe fascynowały go bardziej niż liczby, więc zamiast marzyć o majątku, marzył o krawędziach świata, o białych plamach na mapach i miejscach, których jeszcze nikt nie opisał. Rodzina traktowała to jako młodzieńczą fanaberię, bo plan był jasny: nauka rachunków, miejsce w gildii kupieckiej i spokojne życie. Ale to nie była jego droga, bo on pragnął morza, a morze pragnęło jego.
Pierwszy rejs na trasę handlową, którą znał dotąd tylko z map, miał być krótki i bezpieczny. Pamiętał tylko zimno i ciężar ubrań. Pamiętał, jak zabrakło powietrza, bo nie walczył z tym długo, i że w chwili, gdy powinien umrzeć, poczuł spokój, jakby woda go otuliła. Zmysły przygasły, serce zwolniło, a świadomość zawisła w miejscu, gdzie nie było już strachu ani bólu. Nie wie, jak długo przebywał pod wodą, bo zbudził się już na brzegu wraz z pierwszym, desperackim haustem powietrza. Nie powinien przeżyć, a jednak przeżył i choć nic w świecie się nie zmieniło, to wszystko zmieniło się w nim.
Nie był chory, ale coś było nie tak. Często budził się w nocy, łapiąc powietrze, z uczuciem wilgoci w płucach. Woda zaczęła działać na niego inaczej: koiła ból, uspokajała myśli, a dotyk morza przynosił ulgę. Proste rany goiły się szybciej, jeśli przemywał je wodą, a choroby morskie ustępowały po naparach z glonów i roślin, które instynktownie wiedział, jak przygotować. Nie rozumiał tego – uczył się metodą prób i błędów. Rodzina widziała tylko jedno: morze go zmieniło, a zmiana budziła w nich lęk.
W końcu opuścił rodzinny dom, jednak bez kłótni ani skandalu, a raczej z ciężarem cichego rozczarowania. Dla rodziny był kimś, kto odrzucił bezpieczną przyszłość na rzecz niepewnego życia na wodzie. Zaciągnął się na statki handlowe. Uczył się nawigacji, kartografii i sztuki czytania morza. Zbierał mapy, poprawiał stare szkice, nanosił zmiany w liniach brzegowych i prądach. Morze zdawało się mu to ułatwiać – prądy prowadziły go tam, gdzie chciał dotrzeć. Z czasem został wybrany, przejął dowództwo nad kogą handlową, a statek stał się jego domem – miejscem, gdzie mógł oddychać bez bólu. W ładowni urządził warsztat, w którym warzy mikstury z morskich roślin i wody z różnych akwenów. Mapy, które sporządza, są dokładniejsze niż oficjalne, pełne notatek o prądach, mieliznach i miejscach, gdzie woda zachowuje się dziwnie.
Dziś mieszka na swojej łajbie, zacumowanej w porcie. Dowodzi potężnym statkiem, wypływa w dalekie rejsy, handluje, leczy załogę i tych, których morze poturbowało, choć nie zdecydowało się zabrać. Nie szuka tytułów ani legend – inni robią to za niego. Nie opowiada o sobie, to świat opowiada o nim. Jego życie podporządkowane jest morzu, a każdy ruch, każda decyzja, każda linia na mapie jest jego służbą.
Potrafi sporządzać mapy bardziej szczegółowe niż większość nawigatorów. Nanosząc prądy, mielizny i zmienne kształty linii brzegowych, uwzględnia też subtelne anomalie w wodzie. Odnajduje kierunki wiatru, prądy, zmiany pogody i niebezpieczne wiry dzięki wyczuciu fal i szumowi wody, a także przewiduje zdradliwe odcinki wybrzeża w przybliżeniu niedostępnym dla zwykłego marynarza.
Jednak poza morzem jego orientacja w terenie i intuicja nawigacyjna znacząco słabnie, a mapy tracą precyzję.

Wykorzystuje glony, rośliny wodne i wodę z różnych akwenów do tworzenia eliksirów leczących rany, łagodzących choroby morskie i poprawiających kondycję fizyczną. Potrafi improwizować i przygotowywać eliksiry w ograniczonych warunkach statku, w ruchu lub przy zmiennej pogodzie. Instynktownie wie, które glony lub wodorosty mają właściwości lecznicze lub magiczne.
Woda pod jego dotykiem leczy, ale tylko wtedy, gdy on sam coś jej odda. Mikstury i magiczne zdolności działają najlepiej w pobliżu wody, więc im dalej od wody, tym słabsze jest ich działanie. Niektóre mikstury na innych działają dużo słabiej lub mają skutki uboczne, a także przyciągają istoty z głębin. Morze czasem psuje miksturę, jeśli uzna, że ktoś nie powinien być uleczony.

Czuje nagłe prądy w morzu, obecność stworzeń lub choroby w pobliżu, a zachowanie fal potrafi dawać mu wskazówki i ostrzegać przed zagrożeniami, ale długotrwałe przebywanie na lądzie znacząco osłabia jego koncentrację i zdolności magiczne.

Potrafi kierować kogą handlową, przewidywać reakcje załogi i reagować na zagrożenia, ale w bezpośrednim starciu fizycznym polega głównie na przewadze statku, strategii i własnych umiejętnościach władania bronią.

Pachnie solą i morskim drewnem. Jest śmiertelnikiem, człowiekiem ocalonym z topieli, którego morze oddało na własnych zasadach, jednak ma zimne ciało, a jego organizm dłużej zachowuje młodość. Jego serce bije wolniej, a oczy stają się coraz ciemniejsze, im dalej oddala się od morza.
zapraszamy na przygodę
zdaniezlozone@gmail.com

3 komentarze:

  1. Morze oddało go na ląd. Ossanor puścił go dalej.

    OdpowiedzUsuń
  2. [ Czy on na pewno nie jest syreną? 😊 Cześć! Świetnie Cię tu widzieć! To jak rządzi nim morze i to, jak łagodnie się mu oddał, jest piękne. Podoba mi się ten spokój, to jak się pogodził z wszystkim, co go spotkało. Słyszę wokół szum fal po prostu! 🌊 I nawet jeśli rodzina go nie rozumie, myślę że on podąża za wodą dlatego, bo ja czuję bardziej. Piękne!
    My to koniecznie coś napisać musimy, chodźcie do nas! Pięknych wątków i histori Wam życzę! ❤️]

    Selinka

    OdpowiedzUsuń
  3. [Zamykam oczy na szarej plaży i, słysząc szum spokojnych fal, widzę Jego.
    Dokładnie tak, jak napisała to Sol - niesamowite i absolutnie ujmujące jest to jego poddanie się żywiołowi. Emanująca łagodność i dojrzałość skradają serce.
    Jestem wręcz zauroczona jego kreacją i nie mogę sobie odmówić zaproponowania wątku ;> Przy okazji tworzenia pani, morze podsunęło mi pewien pomysł. Odezwę się na maila jak tylko przebrnę przez moje glony.
    Mam nadzieję, że będziecie się tu świetnie bawić! :)]

    Gawren Zarević

    OdpowiedzUsuń