Krążyły legendy o istocie o szczególnej mocy. Była tak unikalna, że każdy odkrywca chciałby dostać choćby trochę. Nielicznym udało się zdobyć cząstkę.
Pewnego dnia świat zamarł. Serce umarło i nawet przyroda przycichła, składając hołd stracie, jaką ona poniosła. Lament wyrywał się z piersi, roznosząc w okolicy żałość. Gniew sprawił, iż nie ostały się nawet popioły. A potem sama obróciła się w pył zaczynając cykl od nowa.
Świat się zmienił. Zmiany wyczuwane były wszędzie. Tyle czy na lepsze? Śmiertelnicy się nie zmieniali. Pamiętała o ładzie i harmonii a teraz? Byli tacy, którzy zapomnieli czym są te wartości. Albo przestało im już zależeć. Zawsze się znajdzie ktoś, kto chce bogactwa. Jest wstanie rozpocząć wojnę z byle jakiego powodu. Nie liczą się wtedy straty i koszty. Ważne jest posiadanie dóbr i bogactw, a im więcej tym lepiej. Przyglądała się temu z ukrycia.
Gniazdo miała położone w pobliżu gór. Na tyle wysoko, że było bezpiecznie. Na osłoniętej niecce, w miejscu niedostępnym dla otoczenia, może oprócz ptaków lub innych podniebnych stworzeń. Zawsze miała z nimi dobry kontakt. Łowy? Takie prawo natury. Czasem pomagała, gdy tego mali towarzysze potrzebowali. Mało osób odważyłoby się tutaj przybyć, nie mówiąc chociażby o polowaniu.
Co jakiś czas zmieniała lokum, jednak zawsze wracała do swego ulubionego płaskowyżu. Jednak...
Strzelcy przyszli nad ranem. Za nic mieli jej ostrzeżenia. Widocznie musieli planować wyprawę od dłuższego czasu. Stała się nieostrożna. Zapatrzona w siebie, zapominała, że są inne jeszcze przejawy siły czy magii. Wyzwanie zostało rzucone i przyjęte. Przyszli tu tylko w jednym celu. Powiadało się, iż za upolowanego żywego feniksa można zbić fortunę. Podobno. Wszelkie części ciała feniksów stanowiły cenne surowce alchemiczne. Szczególnie popularne były pióra, będące składnikami mikstur leczniczych. Innymi cenniejszymi składnikami są łzy. Trudniejsze do uzyskania: oczy, szpony i dzioby feniksów osiągały zawrotne ceny, a ich zastosowanie okryte było złą sławą. Każdy jednak, kto odważyłby się nimi handlować, zostałby niewątpliwie uznany, przez każdą przyzwoitą istotę, za niegodziwca. Ale nie na czarnym rynku. Ten kwitł.
Wracała wtedy z łowów. Coś ją tchnęło, aby wrócić szybciej do domu, gdzie czekało na nią młode. Była raptem kilka kilometrów, gdy przepuszczono atak. Już z oddali zauważyła ruch na wzgórzu i usłyszała przerażone piski, krzyki a potem złowrogą ciszę. Rozzłoszczona przystąpiła do ataku, jednak dla potomstwa nie było już ratunku. Grupa składała się z około 10 osób. Jedną połowę spopieliła od razu, a z drugiej zrobiła wręcz miazgę. No i co z tego? Gdy podeszła do swego pisklaka, w pierwszej chwili nie była w stanie nic uczynić. Tak jakby zamieniła się w lodowy posąg. Czuła tylko dojmujący smutek, a także złość na siebie, że pewność siebie sprawiła, że straciła czujność. Za to, iż nie przybyła na czas, by temu zapobiec.
Jednak takie bywały prawa przyrody. W jednej chwili, dosłownie w mgnieniu oka można stracić wszystko. Przez kilka dni trwała w bezruchu w jednej pozycji. Bez jedzenia i picia. Chciała umrzeć. Widziała wokół siebie porozrzucaną po niecce broń. Wystarczyło sięgnąć po nie szponami i wbić w skały. To przecież takie proste. Jednakże trwanie w takim stanie, na dłuższą metę, nie przynosiło pociechy. Trzeba było pogrzebać trzymane w szponach dziecię. Przygotowywała się do niego ze skamieniałym sercem. W trakcie spalania, miała ochotę odejść razem z nimi. Tyle, że musiała wpierw sprawdzić kilka istotnych rzeczy. W końcu ktoś tutaj był winny. Kiedyś się tego dowie. Czasu ma dużo.
Ze smutkiem odlatywała z rodzinnych stron. Kręciła się to tu, to tam. W czasie podróży, przybierała postać człowieczą, by się wtopić. W swej naturalnej formie zbytnio rzucała się w oczy. Początkowo pomieszkiwała w lasach, byle z dala od siedzib ludzkich, aż stwierdziła, że trzeba się przekonać jak to jest żyć w zamkniętych pomieszczeniach. Nie zapomniała o zemście. W końcu ich wytropiła. Nie byli przygotowani. Pozostała pustka w sercu sprawiła, iż obróciła się w pył. Jednak nie umiała umrzeć. Podróżowała po świecie, trafiając w końcu do Osannor, w którym mieszka do dnia dzisiejszego.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz